obecnie
1° C
jutro
10° C
Czy powinny wrócić niedziele handlowe?


Ostatnio na forum

  • Usługi malowania wnętrz w Sta…
    24 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Holter
    75 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Grecja - gdzie się wybrać?
    226 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Koszulki sportowe
    576 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Dr Trafidło prośba o opinie
    1537 wyświetleń
    2 odpowiedzi
  • Polecane szkolenia z projekto…
    588 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • opinie - pizzeria
    673 wyświetleń
    0 odpowiedzi
Przejdź do forum

Jak hartowała się Victoria

22 sierpnia 2016 21:05, autor: zomo
Katolicki Klub Sportowy Victoria od kilku lat wiedzie prym w lekkiej atletyce na Podkarpaciu. Jego wychowankami są olimpijki: Joanna Jóźwik i Danuta Urbanik.

Kiedyś w Stalowej Woli liczyła się tylko Stal. Piłkarze i koszykarze występowali w ekstraklasie, pięściarzem silnej sekcji bokserskiej był Lucjan Trela, który na igrzyskach olimpijskich w Meksyku walczył z George Foremanem, późniejszym zawodowym mistrzem świata. Miała też Stal mocnych lekkoatletów - olimpijkę z Barcelony Genowefę Patlę (z domu Olejarz), maratończyka uczestniczka igrzysk w Barcelonie i Atlancie Leszka Bebłę. Zmiana ustroju nie przysłużyła się klubowi podobnie jak całemu regionowi. Sportowa Stal pozbawiona dotacji od dotychczasowego sponsora-miejscowej huty – rdzewiała. Większość środków z tego, co zostało w skromnym budżecie, przekazywana była na piłkarzy. Inne sekcje nie miały szans na przeżycie. Padały. Trenerzy i działacze lekkoatletyczni nie dali za wygraną. Zabrali ze Stali zawodników i w 1998 roku założyli nowy klub – Victoria.

Od parafiady do olimpiady

Na stronie internetowej pod nazwą klubu widnieje dopisek „przy Bazylice Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli". To z wdzięczności. Proboszcz parafii Edward Madej pomagał przy narodzinach Viktorii, znalazł się zatem wśród członków pierwszego honorowego zarządu. Ale to tylko jeden z powodów religijnej tytulatury. Założyciel klubu Stanisław Anioł, ratując stalowolską lekkoatletykę poprosił o pomoc kolegę ze Starachowic, który również stworzył klub przy parafii, działający w oparciu o wartości chrześcijańskie. Udostępnił statut. Zmieniono w nim tylko nazwę i miejsce klubu. KKS Victoria Stalowa Wola mogła działać. Klub do dziś mocno trzyma się swoich katolickich korzeni. W statucie jest zapisane „wychowywanie dzieci, młodzieży i dorosłych poprzez kulturę fizyczną, sport, turystykę i rekreację w oparciu o zasady etyki katolickiej". Na zgrupowaniach jest czas na trening, ale i na niedzielną mszę. Lekkoatleci ze Stalowej regularnie uczestniczą w parafiadach, ogólnopolskich zawodach organizowanych co roku w Warszawie z mottem „od parafiady do olimpiady". W klasyfikacji klubowej zawodów lekkoatletycznych już kilkakrotnie zajmowali na tych zawodach pierwsze miejsce. - Miałem jeszcze wtedy taki pomysł, żeby Victoria w każdej parafii miała jedną sekcję – opowiada o początkach Stanisław Anioł. Została lekkoatletyka, są jeszcze szachy, ale to wystarczy. Pracy dość, sukcesów też całkiem sporo.

W lesie i baraku

Od kilku lat to najlepszy klub na Podkarpaciu, w drugiej dziesiątce w Polsce, w kategoriach młodzieżowych bywa, że w pierwszej. Trenuje w nim 70-80 zawodników. Sukcesy osiąga bardziej dzięki zapałowi i pasji trenerów niż warunkom, w których muszą trenować młodzież. Siedziba administracyjna klubu znajduje się przy Bazylice, ale ta właściwa sportowa przy ulicy Hutniczej przy stadionie piłkarskim. Latem nie ma problemu z treningami. Idzie się w las i ćwiczy. Specjaliści od konkurencji rzutowych mają do dyspozycji „koło" na stadionie lekkoatletycznym należącym do MOSiR-u. Ale zimą? Jest tylko zużyty barak z ciasnym korytarzem. Tam zajęcia miała Joanna Jóźwik. Nie narzekała, choć czasami wyjeżdżała trenować do Sandomierza. Budżet też niewielki. Viktorii od początku pomaga miasto, teraz nawet więcej niż kiedyś. Władze dostrzegły wyjątkową skuteczność trenerów i miejscowych lekkoatletycznych działaczy. PZLA? – Nic nie daje, a tyle zawodów robimy, potrzeba na nie sędziów, karetki. Wszystko kosztuje. Nawet będę musiał ograniczyć liczbę imprez, bo nie dajemy rady – żali się Anioł.

Jóźwik odeszła, ale wciąż się radzi

Anioł był zawodnikiem Stali w latach 1958-1964, potem jej trenerem. Osobiście pracował z Bebłą. Sam nie chce o tym mówić, pozostaje skromny, ale to on stworzył Viktorię. Był i jest w niej wszystkim: menedżerem, szkoleniowcem, skautem, prezesem, kierownikiem, dyrektorem, wychowawcą. Zorganizował przy tym prosty, ale niezwykle skuteczny system wyławiania talentów. Rok w rok organizuje dla dzieci i młodzieży ze Stalowej Woli i okolic cykl zawodów biegowych. W tym roku 22. Działają popularne czwartki lekkoatletyczne, ale jest też unikalne Grand Prix Biegów w Widłach Wisły i Sanu. Niemal w każdej szkole w regionie Anioł ma zaufanego nauczyciela wychowania fizycznego, który podpowiada nazwiska szczególnie uzdolnionych. Jeśli pojawią się na zawodach, prezes im się przygląda, ocenia, jak trzeba, zaprasza na trening, do siebie albo do innego klubowego trenera. Ta selekcja świetnie działa.
Joannę Jóźwik wypatrzył na jednych szkolnych zawodach. Jak mówi, była skoczna i w skoku w dal miała najlepsze rezultaty. Ale trener dojrzał w niej większy talent do biegania. Do regularnych treningów namówić ją nie było na początku łatwo. Dziewczynka musiała dojeżdżać z wioski Kępie Zaleszańskie, lubiła pomagać rodzicom w gospodarstwie, czasu brakowało. Postawiła jednak na sport i dziś jest jedną z czołowych polskich lekkoatletek, na mistrzostwach Europy w Zurychu przed dwoma laty zdobyła brąz na 800 m. W 2013 roku została wypożyczona do AZS AWF Warszawa.Niedawno definitywnie opuściła Viktorię. Pierwsze sukcesy odnosiła jednak jako zawodniczka klubu ze Stalowej Woli. – Wciąż dzwoni, nawet z lotniska, podzielić się wrażeniami, poprosić o radę – opowiada Anioł. Danutę Urbanik wypatrzył na zajęciach z WF nauczyciel Józef Sokal. Namawiał do podjęcia regularnych treningów w Viktorii, choć ona garnęła się do gier zespołowych. Również jej ciężko było dojeżdżać do Stalowej Woli, ale po pierwszym obozie sportowym została. Urzekła ją atmosfera panująca w Viktorii. Trafiła pod skrzydła trenera Mirosława Barszcza. Nadal z nim pracuje, nie opuściła też Viktorii. W Rio zajęła 22. miejsce w biegu na 1500 m. Anioł szykuje kolejnego olimpijczyka. – Jestem pewien, że na następnych igrzyskach Bartek godnie zastąpi Piotra Małachowskiego – mówi szkoleniowiec Viktorii. Bartek to Bartłomiej Stój, 20-letni dyskobol. W ubiegłym roku został mistrzem Europy juniorów. Do Viktorii także trafił dzięki podpowiedzi nauczyciela i udziałowi w szkolnych zawodach. Anioł, widząc zdolności chłopaka z Przędzla koło Niska wielokrotnie jeździł do matki, by zdecydowała się posyłać syna na regularne treningi do Stalowej Woli. Stój stracił ojca w czwartym miesiącu życia, już w szkole podstawowej pomagał mamie w prowadzeniu gospodarstwa. Matka nie chciała wypuszczać go z domu. Pomogła renoma klubu, prestiż trenera. Stój wkrótce znowu zmieni otoczenie. Ma propozycję treningów w Stanach Zjednoczonych, choć może i zostanie w Polsce, ale już nie w Stalowej Woli. Oprócz Jóźwik, Urbanik, Stója w kraju liczyli się jeszcze m.in.: Monika Flis, Monika Wiśniowska, Agnieszka Mierzejewska, Justyna Mudy. Przez 18 lat zawodnicy Viktorii zdobyli blisko 160 medali mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Po ważniejszych zawodach proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli ma w zwyczaju informować uczestników Mszy Św. o kolejnych medalach zawodników KKS Viktorii, występach na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy.

Źródło: rp.pl
Komentarze czytelników (0)
Do tej zawartości nie ma jeszcze komentarzy.