obecnie
9° C
jutro
8° C
Czy powinny wrócić niedziele handlowe?


Ostatnio na forum

  • Interesująca aranżacja przedp…
    7 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Usługi malowania wnętrz w Kra…
    6 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Holter
    63 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Grecja - gdzie się wybrać?
    215 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Koszulki sportowe
    566 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Dr Trafidło prośba o opinie
    1521 wyświetleń
    2 odpowiedzi
  • Polecane szkolenia z projekto…
    576 wyświetleń
    0 odpowiedzi
Przejdź do forum

Jesień za nami.

29 listopada 2016 14:00, autor: stal1938.pl
Za nami runda jesienna rozgrywek II ligi. W ostatniej serii gier pozycję wicelidera zachował Radomiak Radom, który wygrał siódmy mecz z rzędu. W walce o awans liczą się przede wszystkim trzy ekipy, które znacząco uciekły reszcie stawki. Co zapamiętamy z jesieni?
Trójka faworytów do awansu. Palma pierwszeństwa w tym sezonie należy do Rakowa Częstochowa, Radomiaka Radom i Odry Opole. Zespół z Częstochowy w poprzednich rozgrywkach stracił szansę na awans do I ligi, a w bieżących nie zamierza już popełnić tego błędu. Drużyna Marka Papszuna jest jedyną, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Doskonale w ostatnich tygodniach spisuje się także ekipa z Radomia. Początek w wykonaniu „Zielonych” był mało imponujący, ale warto podkreślić, że trener Verner Licka musiał zmagać się z wieloma kontuzjami. Gdy jednak „zaskoczyło”, nie było mocnych na radomian. Wygrali siedem ostatnich spotkań, sześciokrotnie zachowując czyste konto. Do lidera, którym jest Raków, tracą już tylko jeden punkt. Jeszcze jedno oczko mniej niż Radomiak zgromadziła Odra Opole, która jest największym pozytywnym zaskoczeniem jesieni w II lidze. – Powiem szczerze, że jestem bardzo zaskoczony. Nie brałem pod uwagę Odry jako drużyny, która będzie rywalizowała o najwyższe miejsca – powiedział w rozmowie z Łączy Nas Piłka trener Rakowa Marek Papszun. Opolanie zapewniają, że chcą wrócić tam, gdzie ich miejsce, czyli na zaplecze ekstraklasy. Przez całą rundę prezentowali bardzo wysoką formę, a jedyną wpadkę zanotowali w Stalowej Woli, gdzie przegrali z tamtejszą Stalą.
Słaba postawa spadkowiczów. Tak mizernej postawy drużyn, które w poprzednim sezonie pożegnały się z I ligą, nie spodziewał się chyba nikt. GKS Bełchatów balansuje na granicy strefy spadkowej, zaś Rozwój Katowice zagościł w niej niemal na stałe. Obie ekipy mają duży problem, by odnaleźć się w II-ligowych realiach. Trzeba jednak przyznać, że to zupełnie nowe drużyny. W przerwie letniej zarówno w Bełchatowie, jak i Katowicach doszło do prawdziwych rewolucji kadrowych. W obu przypadkach warto zwrócić uwagę na dużą cierpliwość klubowych władz. Mimo kiepskiej postawy, zarówno posada trenera GKS, Andrzeja Konwińskiego, jak i Mirosława Smyły w Rozwoju pozostały niezagrożone. Drużyna ze Śląska wydaje się melodią przyszłości – szkoleniowiec odważnie stawia bowiem na młodzież, co może przynieść dobre efekty wiosną.

Poważne kłopoty Polonii Bytom. Zespół z Górnego Śląska przystąpił do rozgrywek z czterema ujemnymi punktami za niespełnienie wymogów licencyjnych. Szybko się z tym uporał, jednak kłopoty nie opuściły bytomian, a wręcz przybrały na sile. Klubowi grozi bowiem upadłość. Taki wniosek złożył jeden z wierzycieli, a sąd się do niego przychylił. Polonia jako spółka prawa handlowego musi jak najszybciej znaleźć sposób na porozumienie się z podmiotami, którym jest winna pieniądze. W II-ligowej tabeli targany problemami zespół zajmuje ostatnie miejsce, a grozi mu jeszcze odjęcie kolejnych punktów, jednak na razie wyroki te są nieprawomocne. Jedno jest pewne – Polonię czeka bardzo trudna przeprawa.

Roszady na stanowiskach trenerskich. Sześciu szkoleniowców, którzy rozpoczęli sezon jako trenerzy II-ligowych zespołów, straciło jesienią pracę. Jako pierwszy z posadą w Olimpii Zambrów pożegnał się Zbigniew Kaczmarek. Jego miejsce na chwilę zajął Sławomir Majak, a do końca rundy podlaski zespół poprowadził Piotr Rzepka. Do końca września potrwała przygoda Ireneusza Kościelniaka w Polonii Bytom. Szkoleniowca zastąpił wracający na trenerską karuzelę Andrzej Orzeszek. Początek października okazał się sądny także dla Dietmara Brehmera. Zawodzący ROW 1964 Rybnik znalazł się w strefie spadkowej, a misję ratowania sytuacji powierzono doświadczonemu Piotrowi Piekarczykowi. Końca roku w roli sternika Warty Poznań nie dotrwał też Tomasz Bekas, którego miejsce zajął Petr Nemec. Najłagodniej efekt zmiany odczuł natomiast Ryszard Wieczorek. Po opuszczeniu Legionovii Legionowo (gdzie zastąpił go Mirosław Jabłoński), tego samego dnia mógł zameldować się w Kotwicy, by przejąć schedę po Piotrze Tworku.

Snajperzy z Elbląga. Nadspodziewanie skuteczni są w tym sezonie dwaj zawodnicy Olimpii Elbląg. Choć beniaminek zapracował na miano „mistrza remisów”, w klasyfikacji strzeleckiej nie uznaje żadnych kompromisów. Z dziesięcioma golami na koncie przewodzi jej Paweł Piceluk, zaś za jego plecami czai się już klubowy kolega, Łukasz Pietroń. Ten drugi zawdzięcza tak imponujący jak na pomocnika dorobek głównie rzutom karnym – wykorzystał ich jak dotąd sześć, w tym dwa w meczu z Radomiakiem Radom.
Najciekawsza akcja marketingowa stała się udziałem Rakowa Częstochowa. Wspominaliśmy już, że Raków jest głównym kandydatem do awansu. W Częstochowie już przed rozpoczęciem sezonu wszyscy w to bardzo wierzyli. Do tego stopnia, że zarząd klubu postanowił zaryzykować bardzo ciekawy manewr. Prezes Michał Świerczewski zapewnił, że w przypadku braku awansu Raków zwróci pieniądze wszystkim osobom, które zdecydują się wykupić karnet. – Wielu twierdzi, że nasz zespół jest słabszy niż w poprzednim sezonie i o awans będzie bardzo trudno. Wierzymy, że jest inaczej. Dlatego rzuciliśmy wyzwanie wszystkim naszym kibicom – twierdził prezes. Na razie o sytuację finansową martwić się nie musi – Raków pewnym krokiem zmierza ku I lidze, a jesienią nie przegrał ani jednego spotkania.

Emil Kopański

laczynaspilka.pl



Komentarze czytelników (0)
Do tej zawartości nie ma jeszcze komentarzy.