obecnie
15° C
jutro
20° C
Czy powinny wrócić niedziele handlowe?


Ostatnio na forum

  • Zawód OZE
    40 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Dobry ortodonta?
    674 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Pomysł na biznes
    1074 wyświetleń
    3 odpowiedzi
  • Sprzątanie po zmarłych
    102 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Usługi malowania wnętrz w Sta…
    103 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Holter
    136 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Grecja - gdzie się wybrać?
    293 wyświetleń
    0 odpowiedzi
Przejdź do forum

Zmarła Anna Rzeszut, współzałożycielka Lasowiaczek

15 stycznia 2017 10:41, autor: zomo
Dziś rano, 15 stycznia 2017 roku zmarła Anna Rzeszut. Najbardziej znana Lasowiaczka z Baranowa Sandomierskiego. Pani Anna miała 80 lat.

Anna Rzeszut urodziła się w 1937 r. w Dąbrowicy. Dzieciństwo, jak i całe dorosłe życie miała bardzo ciężkie. Pracowała w zakładzie „Wisła” w Tarnobrzegu i Fabryce Firanek w Skopaniu, ale, jak sama przyznaje, najciekawsza była praca inseminatora w Państwowym Zakładzie Unasieniania Zwierząt w Czerminie oraz Mokoszynie. Przygotowywała się do niej na kursach weterynaryjnych w Rzeszowie. Do gospodarstw dojeżdżała motorem. – Unasieniałam krowy. Dwa tysiące rocznie. Dojeżdżałam do sześciu wiosek. W 1964 r. jeździłam simsonem. Baby, jak mnie widziały, to się żegnały – wspomina babcia Hania. Robota była dochodowa. Dzięki niej kupiła ziemię, postawiła dom i budynki gospodarcze. Dla babci Hanny była to także wspaniała okazja, by zbierać skarby kultury ludowej. – Zaglądałam wszędzie – do stodół, stajni – i zabierałam porzucone rzeczy. Niestety, od 14 lat czekam na utworzenie muzeum, w którym moje pamiątki po Lasowiakach można by przechowywać.

Do najcenniejszych należą słomiana gwiazda dawnych kolędników czy liczący sobie 140 lat miś – martwi się babcia Hania. A historia gwiazdy jest doprawdy niezwykła. Otóż, kiedy babcia Hania nie była jeszcze babką, ale zaledwie kilkunastoletnią dziewczynką, pewnego poświątecznego wieczoru odwiedzili ją kolędnicy. – Byłam tylko w koszulinie nocnej, bo kładłam się spać, a tu tacy goście. Oj, wysmarowali mnie węglem. Ale tę gwiazdę zapamiętałam, jak i tych, którzy nawiedzili nas tamtego wieczoru. Jakaż była moja radość, gdy po latach zobaczyłam ją już mocno podniszczoną, stojącą smętnie w kącie szopy u jednego z tamtych kolędników. Zabrałam ją, dokładnie odnowiłam, a właściwie to prawie zrekonstruowałam. I jest – wspomina Hanna Rzeszut.



Komentarze czytelników (0)
Do tej zawartości nie ma jeszcze komentarzy.